Tym razem chcieliśmy spędzić spokojne popołudnie na plaży, pograć w piłkę, pozbierać muszelki ( które swoją drogą, niedługo przestaną mieścić się w domu :)) , zjeść spokojny lunchyk na kocyku i trochę się popluskać w super słonym oceanie. A wszystkie te rzeczy na raz da się robić na długich, piaszczystych i niejednokrotnie pustych plażach na północy. Może nasz sentyment do tego kierunku bierze się z faktu, że pierwszą plażą, którą odwiedziliśmy w Australii była właśnie plaża na Sunshine Coast. Kierując się śladami wspomnień udaliśmy się na dokładnie tę samą plaże co za pierwszy razem. Odwiedziliśmy ten sam co ostatnio wrak statku, poszliśmy na długi spacer brzegiem, zjedliśmy lunch w tym samym miejscu. Taki trochę powrót do przeszłości:)
Jak niektórzy z was wiedzą, absolutnie uwielbiam plaże, nie po to tylko żeby się tam opalać, bo to akurat lubię najmniej, ale po to żeby tam być. W Polsce morze zaliczałam o różnych porach roku z różnych okazji albo i bez okazji. Tu nad ocean jest bliżej, wiec robię to jeszcze chętniej negocjując z Lukasem kolejne wizyty w celu zobaczenia „falek”. Może w poprzednim wcieleniu byłam marynarzem , żeglarzem czy chociażby rybką, ale coś zawsze ciągnęło mnie do falek.
Gorąco pozdrawiam pasjonatów morza , falek i piseczku :)
3 komentarze:
falki, piaseczek, falki, piaseczek, falki, piaseczek, falki, piaseczek i czegoz więcej potrzeba do szczescia :))
Sloneczka, Kasiu, potrzeba jeszcze sloneczka, ktorego u nas jak na lekarstwo. A u nich jest pod dostatkiem!!
Przezajebiscie!! Moze nie jestem fanem plazy i falek, ale jak patrze na zdjecia to moglbym zostac. Dawno nie bylem nad woda typu morze czy ocean i az mi sie zachcialo!! ahhhh wypas.
pozdro z zimnej jesiennej Polski
aha, bo zapomnialem, skoro jest juz piaseczek i falki to moze berbec tez moglby sie pojawic??
Ej no ile mozna czekac na potomstwo??
i nie gadac mi tu ze poczekacie bo cos tylko do ROBOTY!! :)))))))))))
Prześlij komentarz