Jak co roku 26 stycznia w całej Australii przychodzi czas na świętowanie. Powodem świętowania jest oczywiście Dzień Australii. Dzień ten obchodzony jest na pamiątkę pierwszych „białych” osadników którzy to właśnie 26 stycznia roku 1788 przybyli do wybrzeży Australii z zamiarem jej kolonizowania. Co roku na pamiątkę tych pierwszych kolonizatorów odbywa się cała masa różnych oficjalnych mniej lub bardziej imprez. Ale nie dla całej Australii ten dzień jest dniem radości i świętowania, część ludności Aborygeńskiej do dziś określa ten dzień jako dzień żałoby, i data ta kojarzy się im z najazdem „białych” ludzi na ich kraj i zniszczeniem kultury. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że kiedyś wszyscy mieszkańcy tej naszej przedziwnej „wyspy” będą się tak samo cieszyć w dniu 26 stycznia.
My jak przystało na nowych ‘prawie obywateli’ dzień ten spędziliśmy typowo po australijsku. Było wielkie BBQ, czyli grilowanie w tutejszym stylu, na którym nie mogło zabraknąć jagnięciny, choć nikt ze znajomych Aussikow nie był w stanie odpowiedź na pytanie czemu akurat jagnięcia ?:) , było oczywiście tutejsze piwko i jak przystało na coroczna tradycje było głosowania na piosenkę roku na lisie radia Triple J.
Zabawa trwała do późnych godzin, albo raczej należy powiedzieć że do wczesnych godzin, bo skończyliśmy w typowo europejskim stylu na tanecznych pląsach nad ranem.
My ten dzień spędziliśmy jak większość Aussikow, wśród znajomych , na BBQ popijając zimne piwko i oglądając fajerwerki z tarasu.
Mi nasuwało się tylko jedno przemyślenie, to co najbardziej mnie urzekło w tym dniu, ale co da się też zauważyć każdego dnia będą tutaj, to, że Australijczycy są naprawdę dumni ze swego kraju i naprawdę go kochają, czyli dane mi było obserwować coś czego nigdy nie widziałam mieszkając w Polsce, żeby obywatele byli związani ze swoim krajem, żeby im zależało. Musze przyznać, że znacznie lepiej się ogląda takie obrazki niż wiecznie narzekających rodaków, nie to że Aussiki nie narzekają bo też narzekają, ale potrafią tez się cieszyć z tego że są Aussikami i że mają taki kraj jaki mają.
Ale jak tu się nie cieszyć, w tym roku 26 stycznia wypadł w sobotę dlatego tez Australijski Rząd ogłosił poniedziałek 28 stycznia dniem oficjalnie wolnym od pracy, a tak żeby wszyscy mogli mieć sprawiedliwie wolne :)
ps. z gory wybacznie nam jakos zdjec, ale chyba sami rozumiecie ;>
3 komentarze:
tak, tak golasy na ulicy, grill w ogródku to tak jak w Polsce w listopadowy Dzień Niepodległości :)
Ej ale ja tez w tym roku bede miala ustawowe dwa dni wolne (2 maj i jakos w listopadzie) w 2008 roku w związku z tym ze np. ze 3 maj wypada w sobotę i 1 listopad tez.
Pozdrawiam i Całuję Marta
no no, to mnie zaskoczyłaś Maruś, super , ale dalej nie wiem czy prywatne firmy działają w ten sam sposób.
Jesli tak to tylko sie cieszyć że też mamy w Polsce przyjazny obywatelowi Rząd.
Prześlij komentarz