środa, 9 stycznia 2008

Druga strona raju

Zaraz po Nowym Roku nabyliśmy nowego lokatora w naszym domu. Co też łączy się z faktem ponownego odwiedzania przez nas przynajmniej niektórych miejsc w których już byliśmy a które znajdują się na liście „ koniecznie zobaczyć”. Są to miejsca pewniaki, gdzie zawsze jest ślicznie i skąd wynosi się całą masę niesamowitych zdjęć. I tak idą śladem nas samych i tego co nam na początku pokazywano w okolicacy, udaliśmy się do Byron Bay. Jeśli ktokolwiek z czytających tam był lub chociaż oglądał naszą relację, wie że to absolutny hit. Tu link do tego jak my to widzieliśmy w marcu 2007. Przylądek Byrona jest najdalej na wschód oddalonym miejscem naszej Australii. Uroku dodaje miejscu sympatyczna latarnia morska, śliczne plaże, szafirowa woda i skaczące w niej delfiny.


O poranku spakowaliśmy ekwipunek i udaliśmy się na wycieczkę i ruszylismy w drogę zaopatrzeni w kremy do opalania, kostiumki do pływania, czakpki, kapelusze, ręczniki i całą resztę niezbędnego ekwipunku.









Dotarlismy do miejscowości Byron Bay i już w trakcie naszego lunczyku trochę się chmurzyło, ale nasza zwarta brygada pod wezwaniem nic sobie z tego nie zrobiła i po chwili parkowaliśmy już na parkingu w okolicach latarni. Uzbrojeni w aparaty i dobry humor udaliśmy się na spacer, dokładnie tą samą trasą którą my spacerowaliśmy jakiś rok temu. Plaża wygląda zupełnie inaczej, piasek był jakiś taki zwykły, poziom wody na tyle wysoki żeby zalać sympatyczną ścieżkę biegnącą wokół skałek, a woda zupełnie nie szafirowa, nasza rajska plaża i to jak sobie ja wyobrażaliśmy zmieniła się nie do poznania. Jeszcze kilka kroków i nad naszymi głowami rozległ się potężny huk. Tak, tak, to właśnie burza. Nie minęło 5 minut a lało już na dobre, zupełnie przemoczeni spacerowaliśmy dalej robiąc dobra minę do tej niesamowitej pogody.









Spacer zajął nam zdecydowanie mniej czasu niż ostatnio, a cała nasza 3 mogła spokojnie brać udział w konkursie mokrego podkoszulka…







Była to ciekawa wycieczka która uzmysłowiła nam jak ważna dla obioru miejsca jest pogoda. Teraz to Byron Bay nie wyglądało jak rajska plaża, a bardziej jak bramy piekieł…


1 komentarz:

Unknown pisze...

A Ja Sobie myśle że Byron Bay nie chciała abyście się znudzili i pokazała Wam swoje drugie oblicze,też fantastyczne. No bo ile można oglądać pięknych, słonecznych plaż :)

Ps. pozdrowienia dla gościa :)