Tak , tak wiem, że dawno nic się tu nie pojawiało i cisza na dobre zagościła na blogu. Jednym z moich postanowień noworocznych była zmiana tego stanu rzeczy i chęć nadrobienia straconych historii i ciągłego dostarczania nowych oczywiście.
Powodów, dla których blog trochę ucichł jest przynajmniej kilka. Trochę się w naszym życiu ostatnio pozmieniało, po pierwsze od jakiś paru miesięcy Lukas pracuje w Syndey, a że Sydney leży odrobinę dalej niż za miedzą, Lukas lata w tę i z powrotem każdego tygodnia. Kiedy już szczęśliwie jest w domu w weekend ja najczęściej jestem w pracy, co zrobić, taka branża, która pracuje wtedy kiedy inni mają wolne. Wiec jak już nawet uda nam się zgrać nasze grafiki i mamy jakiś czas wolny dla siebie staramy się go spędzić najlepiej jak tylko możemy. A co za tym idzie ilość niesamowitych wycieczek w nieznane trochę ostatnimi czasy spadła.
Ale , ale, nie jest tak źle oczywiście. W grudniu jak prawie każdym biurze, u Lukasa w pracy również była przerwa świąteczno-noworoczna i dzięki niej spędziliśmy mnóstwo czasu razem. Z prawdziwie polskich obchodów Świąt Bożego Narodzenia nam tradycyjnie po polsku udało się przygotować Wigilie z 12 potrawami, białym obrusem na stole, kolędami w tle i dodatkowym talerzem. Zaraz następnego dnia ja pobiegłam do pracy przytulać moje miśki, żeby dla odmiany mieć wolny Nowy Rok.
W tym roku postanowiliśmy spędzić Sylwestra w najlepszym z możliwych towarzystw, czyli swoim własnym. O poranku wsiedliśmy w samochód udaliśmy się na plaże, w końcu jakby nie było jesteśmy Australii w środku słonecznego lata.
Udaliśmy się do leżącej nieopodal Gold Coast , Coolangatty. Słoneczko od rana ślicznie przyświecało a kiedy dotarliśmy na miejsce była pora mniej więcej śniadaniowa, udaliśmy się więc na miasto w poszukiwaniu jakiegoś przytulnego miejsca na małe conieco. Po śniadanku pokręciliśmy się jeszcze chwile po okolicy i dopiero około południa udaliśmy się na plaże. A że nie było to nasze pierwsze plażowanie tutaj wiemy już że koniecznie należy nasmarować się przed leżakowaniem i to nie byle jak , bo kremem z filtrem +30 i najlepiej jeszcze wodoodpornym. Tak więc zaraz po rozłożeniu kocyków, wiaderek , desek do pływania i całej reszty zabraliśmy się do wzajemnego smarowania. Wszystko wydawało się być w porządku aż do momentu zejścia z plaży. W miedzy czasie był czas na kąpiele, zabawy w surfing, łapanie fal, budowanie zamków z piasku , długie spacery, zbieranie muszelek i wiele wiele innych rzeczy które zwykle się na plaży robi. Wracając ze spaceru Lukas się zaczął ze mnie śmiać, że chyba sobie twarzyczki nie posmarowałam równo, bo bije ode mnie czerwienią, a ja mu na to żeby spojrzał na własne lico lepiej.
Szybko okazało się że a i owszem smarowanie ochronne jest niezwykle istotne ale nie przed wyjściem na plaże a przed wyjściem na słońce ! I do domu wracały już 2 ślicznie wypieczone raczki! I jak tu się pokazać z takim staniem na obchodach Nowego Roku !
Z wielkimi oporami wyszykowaliśmy się w końcu i udaliśmy się do City, chroniąc się przed najmniejszymi nawet popołudniowymi promieniami słońca. Potem już tylko na South Bank gdzie tegoroczna zabawa miała miejsce. Szybko się ulokowaliśmy w naszym ulubionym pubie i pozostało czekać na fajerwerki. A że zaliczamy się powoli do tej samej grupy co emeryci i dzieci postanowiliśmy udać się na przedwczesne fajerwerki o 20.30 J Niczym się notabene nie różniące od właściwych !
Zaraz po wystrzeleniu w powietrze dochodu narodowego brutto małego państwa postanowiliśmy wrócić do domu, co by ustrzec się przed całym tłumem, który wracał będzie po północy. W domy jeszcze kilka kolorowych sylwestrowych drinków, krótka rozmowa z rodzicami w Polsce, którym do Nowego Roku zostało jeszcze wieleee czasu, i z lampką szampana witaliśmy kolejny rok. Zastanawiając się po ciuchu, co nam on przyniesie , co i z kim, będziemy celebrować za rok w Sylwestrową noc.
Tym samym życzymy spełnienia wszystkich mocnych postanowień noworocznych i samych niesamowitych wspomnień za rok. Szczęśliwego Nowego Roku !
4 komentarze:
A Rufus też surfował? Nieźle by wyglądał w tej sylwestrowej czapeczce pośród fal ;-). Szczęśliwego Nowego Roku od sąsiadów zza rzeki!!!
Hej Sąsiadeczko, Wam również wszystkiego naj w Nowym Roku!
A Rufus jeszcze nie surofowal tym razem ale juz ćwiczy kontakt z wodą w wannie:)
wszystko zajebiscie ... ale ja chce juz zaczac skladac przewodnik kangura!!!!!!!!
no nie wierze!!! prawdziwe łopatki i wiaderka na plaży!!:)))) zdziecinnieliście faktycznie bo mam nadzieje że to Wasze a nie wyrwane od jakiegoś 6-o letniego nieszczęśnika ;)
Prześlij komentarz