Natomiast zabudowania dookoła nie pozostawiają wątpliwości co do tamtejszych mieszkańców, prawie każdy dom ma swoją własną przystań a w owej przystani jacht, domki jak i tereny wokół ich wyglądają jak wycięte z katalogu.
Po dojechaniu do wspomnianej latarni zrobiliśmy sobie spacerek o zachodzie słońca. W tym samym czasie zaczęli się zbierać wędkarze swój połów oddając sporej grupce pelikanów. Szczerze mówiąc to w Australii pierwszy raz widzę te ptak na wolności, pelikany kojarzyły mi się dotąd z majestatycznym ptakiem ubarwionym śmiesznym dziobem – coś jakby dla odróżnienia od łabędzi. Stadko spotkane w Cleveland rozbawiło nas do łez, te ptaki tracą wszystko ze swojej gracji i elegancji po wyjściu z wody :)
2 komentarze:
fajne te pelikany, takie ciapciaki:)
ciapciaki?? Te na zdjeciach sa prawdziwe!! a te nasze .... w zoo to ciapciaki heheheheee
Prześlij komentarz