wtorek, 26 czerwca 2007

Pelikany

W niedzielę nie planowaliśmy wycieczki, ale przepiękna pogoda i zimowa temperatura dochodząca do 20 stopni (taką zimę lubię :)) popchnęła nas na romantyczny spacer po Cleveland, kolejnej dzielnicy Brisbane mającej dostęp do oceanu. Mi to miejsce trochę przypomina polski Hel, przez jakiś czas jedzie się drogą mając widok na ocean. Droga kończy się placykiem ze skromniutką latarnia morska.

Natomiast zabudowania dookoła nie pozostawiają wątpliwości co do tamtejszych mieszkańców, prawie każdy dom ma swoją własną przystań a w owej przystani jacht, domki jak i tereny wokół ich wyglądają jak wycięte z katalogu.







Po dojechaniu do wspomnianej latarni zrobiliśmy sobie spacerek o zachodzie słońca. W tym samym czasie zaczęli się zbierać wędkarze swój połów oddając sporej grupce pelikanów. Szczerze mówiąc to w Australii pierwszy raz widzę te ptak na wolności, pelikany kojarzyły mi się dotąd z majestatycznym ptakiem ubarwionym śmiesznym dziobem – coś jakby dla odróżnienia od łabędzi. Stadko spotkane w Cleveland rozbawiło nas do łez, te ptaki tracą wszystko ze swojej gracji i elegancji po wyjściu z wody :)

2 komentarze:

Kasia pisze...

fajne te pelikany, takie ciapciaki:)

Unknown pisze...

ciapciaki?? Te na zdjeciach sa prawdziwe!! a te nasze .... w zoo to ciapciaki heheheheee