czwartek, 18 września 2008

Singapur część 2 , wizyta w ZOO i kolacja na liściach

Drugi dzień pobytu prawie na równiku mięliśmy dobrze zaplanowany.
O poranku wsiedliśmy w transport publiczny i udaliśmy się do Singapurskiego ZOO – zgadnijcie czyj to mógł być pomysł :)











Po drodze do ZOO mięliśmy już pierwsza niespodziankę, kierowca naszego autobusu musiał zatrzymać się na chwile żeby przepuścić przechodzące przez ulice stado małp ! wow !
Singapurskie ZOO jest najlepszym zoo jakie odwiedziłam w swoim życiu, a odwidziałam już wiele innych ZOO.













Wszystko dopracowane jest w najmniejszych szczegółach, zwierzęta wyglądają super, wybiegi zaplanowane są doskonale i z pomysłem. ZOO jest olbrzymie i kilka dobrych godzin zajęło nam zwiedzanie, poza samodzielnymi wędrówkami między wybiegami, ZOO ma zaplanowanych kilka niesamowitych pokazów. Wszystko razem składa się na dzień pełen fantastycznych wrażeń.


Miłośników przyrody zapraszam poniżej na mała przechadzką po Singapurskim ZOO.

















































































































































































Po wyczerpującym dniu pełnym wrażeń w ZOO udaliśmy się na poszukiwanie jedzenia, udaliśmy się do Little India, gdzie zupełnie przypadkiem obserwując tylko gęstość zaludnienia okolicznych knajpek, wylądowaliśmy na kolacji miejscu gdzie zamiast talerzy dostaje się wielkie liście bambusa !














Z pełnymi brzuszkami postanowiliśmy przyjrzeć się miastu po zmroku.

Singapur nocą mieni się całą masą kolorów. Zresztą zobaczcie sami.








































A tuż przed powrotem do domu, przyszedł nam do głowy pewien niesamowity i odrobinę niestandardowy pomysł. Jako ludziki szukające wrażeń i popchnięte pojawiającymi się tu i ówdzie się znakami zakazu. A znaki zakazu były dość niestandardowe bo mówiły o nie spożywaniu owoców durianu w metrze.




















No właśnie w Singapurze bardzo łatwo i tanio można dostać ten niesamowity owoc. Zapytacie co w nim niesamowitego, hmm durian znany jest z niezwykle delikatnego i wykwintnego smaku, ale również o wiele bardziej, z ohydnego zapachu. Wiec zaraz po zatkaniu nosów postanowiliśmy spróbować samego owocu.

Było warto, bo takie rzeczy nie zdarzają się codziennie, a ciekawi zawsze będziemy obcych smaków, więc aby się przekonać musicie sami wyśledzić duriana na Waszej drodze, my nie zdradzimy nic na temat walorów tego owocu. ;)








2 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmmmm..... trochę tęskniliśmy :) Witamy po urlopie:) zaanvb@poczta.onet.pl

Unknown pisze...

a ten osobnik w białych spodenkach to z jakiego podgatunku? :) troszkę jak kangurowate;)