wtorek, 30 września 2008

Wieloryby !

Korzystając z tego, że gościliśmy Pawła w czasie kiedy wieloryby udają się na gody, postanowiliśmy wybrać się na bezkrwawe łowy.












Nasz rejs zarezerwowaliśmy kilka dni wcześniej i już o świcie w pewną sobotę mknęliśmy trasą na Gold Coast.








A że na miejsce dotarliśmy odrobinę wcześniej dzień rozpoczęliśmy od pysznej kawki i spaceru po uśpionym jeszcze Gold Coast.























Na przystań udaliśmy się na czas i już przed 9 razem z cała załogą wypływaliśmy z przystani.
Dzięki temu, że nasza łódeczka nie była zbyt duża nie było również tłumów, co gwarantowało nam że jeśli pokażą się wieloryby każdy będzie miał okazje się im przyjrzeć.









Około godziny zajęło nam wypłyniecie na ocean Płynąc między niesamowitymi domami położonymi nad kanałem, nie raz zapierało nam w dech w piersiach, no bo, że prywatna plaża i wielkie patio to jeszcze rozumiem, ale żeby od razu lądowisko dla helikoptera – to już przesada !

Wody oceanu tego dnia okazały się wyjątkowo spokojne, dzięki czemu wszyscy jako tako przetrwali bujanie łódeczką, i obyło się bez wielkich objawów choroby morskiej.










Woda kołysała nas spokojnie a słoneczko przyświecało kiedy naszym oczom ukazał się pierwszy wielorybi grzbiet!


Wow, wieloryby są zupełnie niesamowite, olbrzymie, dostojne a jednoczenie tak skore do zabawy. „ Nasz” wieloryb okazał się samicą, mało tego mięliśmy to szczęście, że samicą ze świeżo narodzonym młodym. Co prawda wielorybia mama była bardzo ostrożna w wypuszczaniu młodego zbyt blisko nas, ale mimo to mogliśmy się im całkiem dobrze przyjrzeć.





Wieloryby które spotkaliśmy, należą do długopłetwowców, zwanych w skrócie humbak, nazwa ich wzięła się z wglądu ich niesamowitych płetw, które wyglądają zupełnie jak skrzydła, kiedy te niesamowite ssaki pływają. Te olbrzymy , bo ważące nawet ponad 50 ton ! i mierzące ponad 15 metrów ssaki są niesamowicie zwinne i piękne. A młode które towarzyszyło naszej mamie miało zaledwie parę dni i już ważyło ok. 1500 kg!


Nasza gonitwa za tą uroczą dwójką trwała prawie godzinę, i już kiedy zbieraliśmy się w drogę powrotną , na pożegnanie, mamusia pomachała nam swoją olbrzymią płetwą. Wrzasków zachwytu nie było końca.

Brak komentarzy: