Dziś spędziliśmy bardzo pracowity dzień. Ale warto zacząć od tego że noc nie była bez przygód. Całą noc po naszym dachu tłukły się oposy. Ganiały sobie, wrzeszczały na siebie – jest taki moment że masz dość egzotyki i chcesz po prostu spać !!!
Ale mniejsza o to.
Na początek tak miło rozpoczętego dnia udaliśmy się do banku w celu założenia konta :) i w ten sposób zaistnieliśmy na australijskiej ziemi jako numerki ! założenie konta jest tu banalne jak wszędzie a pomógł nam tego dokonać typowo australijski obywatel – Hindus, który jako emigrant z Sydney przekonywał nas ze jest to jedno z lepszych miejsc do zamieszkania.
Z tą pogodna myślą wyruszyliśmy na spacer wokół CBD (Central Business District). Szukając South bank lagoon, czyli cudownej plaży w środku miasta. Gdzie są palmy, woda, piaseczek i kąpiący się ludzie. Ale zanim tam dotarliśmy spotykały nas po drodze kolejne niespodzianki przyrody. Na początek Łukasz prawie rozdeptał warana:) zdjęcia warana w załączeniu ;) wszędzie dookoła panoszą się tu Ibisy, są ona traktowane prawie tak jak nasze gołębie. 30 stopniowy upal też daje się we znaki, co Lukas czuje najlepiej - bo po całodziennym chodzeniu po słoneczku – teraz ma spalona skórę na głowie ;) mijając kolejne palmy, wypijając hektolitry wody dotarliśmy w końcu na lagunę :) a tu , ludziki kąpiące się w przyjemnie chłodnej wodzie, inni opalający się na piaseczku lub trawnikach – z przyjemnością dołączyliśmy do nich. Spędziliśmy tam dobra godzinkę. I wyruszyliśmy dalej. Kolejny park i ....kolejny waran. Dobrze że one raczej uciekają a nie gonią:) ponieważ był to ten sam park co ostatnio postanowiliśmy poszukać naszego śmietnikowego kolegi – oposa. Trochę dziwnie wyglądaliśmy zaglądając do każdego śmietnika po drodze ;) – no cóż może nas za to nie deportują !
Potem jeszcze szybkie zakupy i w drodze powrotnej do domu kolejna niespodzianka. Warto tu dodać ze w Australii nie ma zachodów słońca, ok. 18 słońce po prostu się chowa i jest ciemno. Warto tu dodać że dopiero od godziny 17 spacerowanie po mieście sprawia przyjemności wcześniej upal jest nie do zniesienia ! Kroczyliśmy tak wiec pewnie przez ulice i nagle wśród drzew hałas – opos który jak kot łaził po drzewie !
Ale mniejsza o to.
Na początek tak miło rozpoczętego dnia udaliśmy się do banku w celu założenia konta :) i w ten sposób zaistnieliśmy na australijskiej ziemi jako numerki ! założenie konta jest tu banalne jak wszędzie a pomógł nam tego dokonać typowo australijski obywatel – Hindus, który jako emigrant z Sydney przekonywał nas ze jest to jedno z lepszych miejsc do zamieszkania.
Z tą pogodna myślą wyruszyliśmy na spacer wokół CBD (Central Business District). Szukając South bank lagoon, czyli cudownej plaży w środku miasta. Gdzie są palmy, woda, piaseczek i kąpiący się ludzie. Ale zanim tam dotarliśmy spotykały nas po drodze kolejne niespodzianki przyrody. Na początek Łukasz prawie rozdeptał warana:) zdjęcia warana w załączeniu ;) wszędzie dookoła panoszą się tu Ibisy, są ona traktowane prawie tak jak nasze gołębie. 30 stopniowy upal też daje się we znaki, co Lukas czuje najlepiej - bo po całodziennym chodzeniu po słoneczku – teraz ma spalona skórę na głowie ;) mijając kolejne palmy, wypijając hektolitry wody dotarliśmy w końcu na lagunę :) a tu , ludziki kąpiące się w przyjemnie chłodnej wodzie, inni opalający się na piaseczku lub trawnikach – z przyjemnością dołączyliśmy do nich. Spędziliśmy tam dobra godzinkę. I wyruszyliśmy dalej. Kolejny park i ....kolejny waran. Dobrze że one raczej uciekają a nie gonią:) ponieważ był to ten sam park co ostatnio postanowiliśmy poszukać naszego śmietnikowego kolegi – oposa. Trochę dziwnie wyglądaliśmy zaglądając do każdego śmietnika po drodze ;) – no cóż może nas za to nie deportują !
Potem jeszcze szybkie zakupy i w drodze powrotnej do domu kolejna niespodzianka. Warto tu dodać ze w Australii nie ma zachodów słońca, ok. 18 słońce po prostu się chowa i jest ciemno. Warto tu dodać że dopiero od godziny 17 spacerowanie po mieście sprawia przyjemności wcześniej upal jest nie do zniesienia ! Kroczyliśmy tak wiec pewnie przez ulice i nagle wśród drzew hałas – opos który jak kot łaził po drzewie !
3 komentarze:
oposy, varany, karaluchy, kangury, koale, ibisy ... ludziki to przeciez cos zajebistego ... bardzo mi sie podoba. wypas. Fajne i przejrzyste opisy. i te FOTY!!!!
more, more, more :)
trzymajcie sie tam i czekamy na wiesci
No to mam teraz nowy ulubiony serial. Prosze go regularnie aktualizować. Sciskam chlodno;)
a tak, zgodze sie ... nie ma to jak nowy serial ... taaak odcinki maja byc codziennie
Prześlij komentarz