czwartek, 1 marca 2007

W Parku Koali
































Dziś dzień którego nie mogliśmy się doczekać. Wizyta w Parku Koala.
Wszystko oczywiście sprawdziliśmy wcześniej i tak tez dowiedzieliśmy się ze do Koala Sanctuary płynie się statkiem, który wyrusza o 10:00 am z pod mostu. No i właśnie tu zaczęły się schody ... podpytaliśmy Thomasa który to most, na co on ze to jakieś 15 minut piechotka od nas. My wzięliśmy trochę większy zapas na dotarcie tam i wyruszyliśmy z domu o 9:00. Szliśmy , szliśmy, szliśmy potem to już prawie biegliśmy. Pogoda tez nam nie pomagała bo dla odmiany zanosiło się na deszcz i powietrze można było kroić nożem. W końcu naszym oczom ukazał się nasz statek była godzina 9:55 a my musieliśmy się jeszcze jakoś dostać na druga stronę mostu bo okazało się że statek odpływa spod mostu ale po drugiej stronie rzeki...
Wiec biegiem na druga stronę. Weszliśmy na pokład minutę przed wypłynięciem myślę że takiego porannego biegu nie przewidziało żadne z nas.
Wycieczka statkiem zajmuje jakieś półtorej godzinki a w tym czasie Bosman opowiada co widzimy po drodze. Udało nam się zobaczyć gdzie nocują nasze wielkie nietoperze - flying foxes. Takiej ich ilości się nie spodziewaliśmy. Niesamowite!
W czasie trwania naszego rejsu zerwała się w końcu przewidywana przez nas ulewa i...lało tak dobra godzinę :( Jednak po dopłynięciu do parku jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki deszcz przestał padać:) fenomenalna ta Australia !
Weszliśmy do środka a tam nie wiadomo w która stronę patrzeć, kolorowe papugi, nietoperze z jednej strony, jaszczurki z drugiej, a wśród tego wszystkiego mnóstwo kangurów i oczywiście koali :)
Na początek kupiliśmy karmę i poszliśmy karmić kangury. Na dość dużym terenie jest ich spore stadko, w skład którego wchodzą również mamy kangurze z młodymi wewnątrz torby :) kangury to na prawdę przemiłe zwierzątka, mam porównanie z Kadzidłowem gdzie karmienie tamtejszych kóz zawsze było okupione zjedzoną odzieżą i pokopanymi piszczelami, tu zupełna kultura nikt się nie przepycha , kangury grzecznie podchodzą, jedzą spokojnie jak skończy się papu dają się pogłaskać i po postu odchodzą. Nawet kangury maja tu inną kulturę jedzenia:)
Po wizycie u kangurów poszliśmy zapisać się na zdjęcie z koalą. Za jedyne 15 AUD można poprzytulać koale i zrobić sobie z nim zdjęcie. Koale są niesamowite! Ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia !!! Lukas od drugiego :) te ich oczka, miny, to jak się układają do snu, jakie pozycje przyjmują – niewiarygodne. W parku w którym byliśmy jest 130 koali, to największe ich skupisko, jest tu tez specjalna hodowla eukaliptusa dla nich.
W Parku można tez zobaczyć wombaty, psy dingo, jadowite węże, zwierzęta gospodarskie tj. kury, owieczki, kucyki. Jest tez pokaz psów pasterskich. Niestety czas tam mija dość szybko a o 1:30 mięliśmy już powrotny statek... ja mam nowy plan to jest miejsce gdzie chce pracować i stanę na głowie żeby mi się udało ! trzymajcie kciuki
Wróciliśmy do City i na zakupy, Lukas jutro zaczyna prace a jak niektórym wiadomo zapomniał garnituru z Polski :) teraz rozumiem co mieli na myśli ci którzy mówili ze tu nie można się normalnie ubrać – teraz się zgadzam. W sklepach jest mnóstwo szmat, które do tego nie są tanie. Wiec albo my nie wiemy gdzie robić zakupy albo tu tak jest wszędzie -to jeszcze sprawdzimy. W końcu udało się na kupić to po co przyszliśmy a do zestawu dołączyliśmy żelazko – nasz pierwszy sprzęt kupiony tutaj:)
Absolutnie zmęczeni dotarliśmy do domu. Wieczorna kolacja i winko na tarasie i spać. Jutro wielki dzień, pierwszy dzień w nowym miejscu dla Lukasa i pierwszy dzień kiedy ja będę sama przemierzać miasto.
Buziaki

5 komentarzy:

Unknown pisze...

niesamowite ?? to malo powiedziane!! Monis oczywiscie trzymamy kciuki aby udalo ci sie pracowac w "Koala Sanctuary" bo wiemy jak bardzo bys tego chciala.

Heheehee fakt e dla niektorych 15 minut to godzina z hakiem :) czasami mozna sie spoznic.

oczywiscie jak wspominalem mam zamiar wydac ksiazke/przewodnik z waszego bloga.stanie sie tak po 12 miesiacach. I doloze wszelkich staran aby tak sie stalo.

coz trzymamy kciuki i wszytskoco trzeba za Lukasa. 1 dzien w australijskiej pracy !! to moze byc deko stresujace.

powodzenia i wielkieeee pozdro !! czekamy na wiecej.
zdjecia wypasik, jak juz dojedziemy do was to obowiazkowo tam pojdziemy!!

Kasia pisze...

Hahaha Monis i Lukas zawsze gdzies w biegu, spóźnieni no ale zawsze dociereją tam gdzie trzeba - Luk farciarz:)) A tak a propo Luk powodzonka w pracy!!
Monis uda Ci sie na pewno, a co!!! To takie egzotyczne Kadzidłowo tylko mam nadzieje że bez Krzywego ;)

Kasia&Piotr pisze...

cieszymy się z Waszej udanej wycieczki, mimo porannego nieplanowanego joggingu :-) piszcie tak dalej to nie opędzicie się od gości :-D
3mamy kciuki za Ciebie Luki i za Twoje Moniu samotne spacery - obyście mieli kolejne miłe niespodzianki .
buziaki.

Buli pisze...

slyszlam w Irlandii gryps o Australii...

Jest to (Australia) jedyny kraj, w którym nigdy w historii nie mógłby się narodzić Jezus Chrystus.

Dlaczego?
- Bo za cholerę nie dałoby się tam znaleźć ani trzech mędrców ani żadnej dziewicy!
;)

ksfanatic pisze...

witam!
mam wujka w Australii
mieszka hyba w Brisbane
znacie moze Marka Lubomskiego???
moj adres to ksfanatic@gmail.com
jesli mozecie to prosze o odpowiedz
zazdroszcze wam zycia w Australii!
ksfanatic