czwartek, 8 marca 2007

Dzień kobiet :)

Mimo iż komunistyczne, jednak ciągle przyjemne, święto nie dotarło jeszcze do Australii. Jednakże nie zważając na tego typu przeszkody ja postanowiłam uczcić je po swojemu. Po obejrzeniu miliona ofert dotyczących naszego nowego mieszanka, ułożyłam się wygodnie na leżaczku z książeczką w ręku i tak spędziłam większość przedpołudnia. Na po południe plan był już ustalony – wybieraliśmy się do Anetki na małe winko;)

A ponieważ mieszka ona w innej częsci miasta niż my, mięliśmy zaliczyć kolejny środek transportu – tym razem był to City Cat. City Cat to rodzaj promu który wykorzystując rzekę Brisbane pływa sobie po niej rozwożąc ludzi po różnych przystankach. Teraz jeszcze bardziej nie mogę pojąc czemu w Warszawie gdzie również posiadamy rzekę nikt się nią nie zajął .... nie umiem znaleźć odpowiedzi. Podróż takim środkiem transportu nie dość ze przyjemna to jeszcze szybka, na wodzie nie ma korków, spalin – no czysta żywa przyjemność !

Dotarliśmy na przystanek i na naszą już słynną kartę udało nam się dopłynąć do odpowiedniego przystanku. Anetka mieszka w bardzo ładnej zielonej okolicy niedaleko uniwersytetu – co było nam dane poczuć w drodze powrotnej :)








Posiedzieliśmy, pogadaliśmy ale czas niestety upływa na takich spotkaniach nieubłaganie i szybko zrobiło się przed 22. tak wiec czas do domu. Po sprawdzeniu wszystkich możliwości wybraliśmy powrót autobusem. Ci którzy jeździli w Polsce nocnymi będą wiedzieć o czym pisze :) jechaliśmy wiec autobusem z połową ludzi z uniwersytetu wiec impreza na całego !

Kiedy w ciemnościach udało nam się dostrzec nasze okolice uznaliśmy ze dalej to chyba piechotka się przejdziemy. Decyzja okazała się słuszna, bo udało nam się zobaczyć piękną panoramę nocnego Brisbane.

ps.jak widziecie mamy tu swój prywanty Paryż
ps2. XXXX - to browar tutejszy.Nowozelnadczycy sie smieją że mają XXXX bo nie potrafią przeliterować "Beer" :)

3 komentarze:

Unknown pisze...

to ja juz nie wiem gdzie jestescie. W AU czy w FR czy D ?? Paryz, bawaria...a moze jestescie w krakowie?? :))
nie no ladnie cieplo ... i bardzo doby pomysl z tym promem...bardzo szkoda ze u nas tak nie ma, ale pragne zauwazyc iz w PL ekolodzy zaraz by sie czepneli ze nad wisla sa miejsca legowe kaczek"uszatek" heheehee i przystanku wodnego zrobic nie mozna ...cos mi sie tak wydaje ... i bylby to argument nie do przeskoczenia ...a przeciez z wisly i okolic mozna by bylo zrobic centrum rozrywkowe dla wawy ...itd
ale wracajac do WAS ... no to zajebiscie...widze ze powoli aklimatyzujecie sie w AU i nawet znajomi sie znalezli. to dobrze.
pozdro. bukol

Kasia pisze...

A Ja cały czas twierdzę że ta Australia to ściema, tak na prawde to podróżują po urlopie tylko od czasu do czasu pstrykną jakąś fotkę na tle fototapety:))
W tym roku podobno coś na Wiśle się zaczęło dziać - uruchomili tramwaj wodny!! Przypominam, że były kiedyś knajpki nad Wisłą - póki kogoś nie zasztyletowali. Ciekawe jak to wygląda w AU to znaczy bezpieczeństwo?
Święto kobiet niby komunistyczne ale goździk jest zawsze gożdzik :)
Buziale,

Moniś pisze...

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to tak po krótce kiedyś sobie o tym więcej popisze, ja sie tu czuje na tyle bezpiecznie że biegam z aparatem na ramieniu caly dzień - nigdy bym tego nie zrobila w Polsce, gdzie nawet komorki sie bałam wyjąc czasm....