piątek, 2 marca 2007

No i mamy jesień





Przyszła jesień i....zupełnie nic się nie zmieniło. Nadal jest strasznie gorąco i wilgotno. Ale żeby nie było pokaże Wam kawałek jesieni w Australii.

Lukas miał dziś swój pierwszy dzień pracy na australijskim lądzie. Wrócił zmęczony - ale myślę że to przez emocje. Śmieje się że Zulusy mówią w taki sposób po angielsku że ciężko zdecydować czy to ty czy oni mówią w tym języku. To chyba coś jakby pogadać naszym rodowitym Kaszubem czy Góralem - też nie mówią tak po prostu po polsku:)

Poza tym u nas spokój niczym nie zakłócony. Telefony nie dzwonią jak oszalałe, życie jakby zwolniło tempo. W końcu mam czas żeby w ciągu dnia wyciągnąć się wygodnie na leżaczku na tarasie i z lampką winka poczytać książkę , nie pamiętam czy kiedykolwiek miałam w życiu taki czas , chyba nie. Zawsze był powód żeby gdzieś biec. Tak więc cieszę się tym spokojem i wchłaniam Australie całym ciałem.

Gorąco pozdrawiam

2 komentarze:

Unknown pisze...

coz, wszyscy zawsze mowili ze w AU zyje sie wolniej ... z tego wynika ze chyba tak :)

szkoda ze nie wspomnialas o garniturze, ktory tak nie do konca sie przydaje heheheee

mam nadzieje ze Lukas sie szybko zaaklimatyzuje w nowej pracy i bedziecie zyli w spokoju...a wtedy ... :)))

Kasia pisze...

U Was jesień - marzenie i tak jak patrze na Polską wiosnę w mieście ( smród w autobusie, kupy na chodniku) to aż się chce waszymi kolorowymi fotkami wytapetowac caly dom i sie z niego nie ruszac.

" będziecie zyli w spokoju... a wtedy .... " mały luk albo lukowa sie pojawi i cisze szlak trafil:))